Czasem w życiu wydaje się, że na twoim stole nie ma nic i nie ma żadnej opcji, aby to się zmieniło.
Jest to poczucie braku – nie tylko braku pieniędzy czy rzeczy, których pragniesz, lecz poczucie braku możliwości.
Może znasz to uczucie, że zapętliłeś się w swoim algorytmie tak bardzo, że zapomniałeś…
Gdzie jest komenda exit!?
Jak przejść do jakiejś odmiennej procedury i ekscytującego doświadczenia życia?!
Dla mnie takim mechanizmem zrobienia skoku w nowe doświadczenie ze swojej dotychczasowej rutyny i wzorców zawsze jest… Tworzenie czegoś intuicyjnie, kreatywnie, bez kontroli i tylko dla siebie!
Jest to trochę wyzwaniem, ponieważ mój umysł zawsze buntuje się przeciw takiej spontanicznej, radosnej kreacji. Argumentuje, że to nie ma sensu; jest nielogiczne; albo wręcz po prostu głupie; i że na pewno nic z tego nie wyjdzie – ERGO: po co w ogóle próbować to robić?
Jakkolwiek ludzki umysł jest czymś bardzo pożytecznym i wspaniałym narzędziem do nawigowania w rzeczywistości trójwymiarowej, to niestety został dość kłopotliwie zaprogramowany.
Zaprogramowany przez rodziców, dziadków, pop-media, kościoły i całe długie lata edukacji przez nieświadomych, ograniczonych ludzi. I przez to sprawia nam wielki ból, zamykając wewnętrzne dziecko w klatce, kneblując usta. A gdy tylko ów kreatywne dziecko blaskiem oczu wynajdzie dziurę w tej klatce, żeby móc z niej wyjść i nas zabrać ze sobą – to umysł daje mu kopniaka.
Mówi: Lepiej wracaj do roboty. Bądź poważny, logiczny, racjonalny, rozsądny. Nie masz przecież czasu. Musisz najpierw zrobić to i tamto, bo inaczej będą problemy. Może jak zrobisz wszystko, co musisz zrobić, to wtedy będziesz mógł zrobić TO CZEGO PRAGNIESZ… Może… jeśli nie będziesz totalnie wypruty i bez sił, to może… może kiedyś…
Albo mówi: Pamiętasz, co było ostatnim razem, gdy próbowałeś? A poprzednim i poprzednim, i…
W końcu wyciąga ci ten pierwszy raz kiedy twój ojciec się skrzywdził, albo matka, albo nauczyciel w szkole, mówiąc ci: to jest złe, nie rób tego. Bądź grzeczny. Rób, co Ci każe, bo zostajesz ukarany.
I przybijali gwoździem twoją radość do krzyża, pokazując palcem na ścianie, że wisi tam oto Bóg, a więc tak trzeba i Tobie. Musisz cierpieć. Jesteś grzeszny. Jesteś zły. Nie możesz robić tego, co chcesz.
To dlatego nie można słuchać tego, co mów umysł. On po prostu został zaprogramowany, aby cię ograniczać.
Ale Twoje wewnętrzne dziecko mimo wszystko wciąż tam jest i zachęca cię:
Pobawmy się! Zobacz! Tu jest droga do nowego życia! Do radości! Do wolności!
Chodź ze mną!
Bawmy się!
Twórzmy!
A więc tym właśnie było moje doświadczenie w wielkanocny wieczór, że wyniosłem z domu meble i ustawiłem moje rzeźby w symboliczną instalację Wielkiej Kreatywnej Wieczerzy.
Pozwoliłem mojemu boskiemu, twórczemu dziecku wyjść i bawić się, ponieważ ono zna Drogę poza moje więzienie.
Przekonałem się o tym już tak wiele razy, że nawet, mimo iż mój umysł straszy mnie i szantażuje, mówi, czego nie powinienem i nie mogę robić – to ja i tak to robię!
Ufam temu, że nawet kiedy jest to nielogiczne i głupie z punktu widzenia “inteligentnych” osób – to JA WIEM, że jest genialne i kwantowe – sprzężone z mocą całego Wszechświata, którym JAM JEST.
A więc kiedy nie wiesz, co zrobić i wydaje ci się, że nie ma już nadziei, ani wyjścia…
I jesteś tak zamknięty w swojej życiowej pętli, że chyba twój umysł został opętany przez sztuczną inteligencję i zaraz wybuchniesz… albo… stanie się coś gorszego:
Nigdy nie wybuchniesz i będziesz już zawsze powtarzać te łańcuchy zero-jedynkowych bzdur przepływających przez twoje źrenice, kiedy patrzysz w oczy lustra, myjąc zęby codziennie rano…
Wtedy weź głęboki oddech i poczuj to małego chłopca, małą dziewczynkę, małe zwierzątko wewnątrz…
Ono tam jest… jest w twoim brzuszku i szepcze:
Zróbmy coś “głupiego” 🙂
Coś, co będzie radością.
Tak po prostu.